Cieszę się, że mogę zaprosić Cię do kolejnego nowegu cyklu artykułów. Tym razem chcę tworzyć treści o Kobietach i z Kobietami, oczywiście z prawem w tle. Zależy mi na tym, aby w różnorakich tematach głos zabrały Kobiety, które w jakiś sposób są dla mnie synonimem danego zagadnienia. Nie brak mi tu pomysłów na tematykę praw w pracy i zaproszenia do tych artykułów przedsiębiorczych Kobiet, które na każdym kroku udowadniają swoją postawą, że można, jeśli tylko się chce.
Pierwsze zaproszenie w tym cyklu przyjęła Elisa Minetti Dyrektor Kreatywna marki PLNY LALA. Uwielbiam trafiać na pracodawców, którzy są świadomi tego, że prawa ich pracowników to nie tylko te, które przewidziały przepisy. Jednak również te, które sami mogą wymyślić. Wcale nie tak łatwo znaleźć firmy, które starają się wyjść poza obowiązkowe ramy. Firmy, które chcą kreować przestrzeń, jaką zostawiają przepisy prawa w ten sposób, aby znaleźć w tym więcej korzyści dla pracowników. Tym bardziej cieszę się, że Elisa postanowiła postawić na nowe rozwiązanie. Wykorzystała tak bardzo tabuizowany temat, jakim jest miesiączka, do tego, aby pokazać wszystkim, że nie ma czego się wstydzić. Że można czuć się źle i można też mieć szefa, u którego po prostu ten czas jest szanowany. Zapraszam Cię do przeczytania cudnego wywiadu, w którym znajdziesz szefa, jakiego życzę
nam – Kobietom.
O co w tym wszystkim chodzi? Wywiad z Elisą Minetti.
MPH: Od kilku lat pracuję z Kobietami, ucząc je o ich prawach, ale też o tym, jak po te prawa mądrze sięgać właśnie w kontekście pracy. Pracuję też z pracodawcami, ale ze względu na moją działalność, wybieram tych świadomych, którzy chcą wyjść poza standard gwarantowany przepisami lub przynajmniej rzeczywiście w pełni te przepisy szanować. Gdybyś na początek miała powiedzieć w kilku słowach, jakim jesteś pracodawcą, co byś powiedziała?
EM: Motywuję moich kolegów i koleżanki z zespołu, aby kreowali pomysły, szukali sposobów na ich realizację i przede wszystkim wierzyli w to, co robią. Chcę, aby czuli, że razem tworzymy naszą rzeczywistość. To jest tak jak z dziećmi. Nie wystarczy ich urodzić, trzeba o nie zadbać na poziomie podstawowych potrzeb, wychować, zaopiekować się ich emocjami, zapewnić edukację i wysłać na studia. Doprowadzić do momentu, kiedy będą mogli już sami za siebie odpowiadać i przejąć stery. Tak jest z projektami, które realizujemy. Każdy jest osobną historią, ale wszystkie tworzą spójną opowieść. Ja jako girl boss panuję nad tym, żeby nasza wspólna historia ewoluowała. Jako pracodawca staram się inspirować, szanować wizję i samodzielność naszego zespołu. Dbać o to, aby nasza marka się rozwijała. Moje przewodnie hasło Zaprojektowane z miłością dotyczy nie tylko kolekcji, ale też projektowania zawodowej rzeczywistości naszego zespołu.
MPH: Kilka miesięcy temu wpadłaś na pomysł, aby w swojej firmie wprowadzić dodatkowe dni urlopu „na miesiączkę”. Przybliżysz nam, o co dokładnie chodzi?
EM: Okres wolny od pracy polega na tym, że dziewczynom w naszym zespole przysługuje jeden dodatkowy dzień płatnego urlopu co miesiąc. Mogą to zrobić w czasie okresu, kiedy czują się źle i zmagają z różnymi dolegliwościami, bólem i zmęczeniem. Chciałam, aby czuły komfort i mogły zgłosić w trybie „na żądanie”, że tego dnia się nie pojawią. Lepiej wtedy odłączyć się, zostać w domu i wrócić z lepszą energia następnego dnia. Nie lubię, kiedy ktoś cierpi i zmaga się z bólem, a poza tym chciałam, aby okres przestał być tematem tabu i aby mówić o nim tak jak o każdej innej sytuacji, która nas spotyka.
MPH: Podsumujmy. Twoje pracownice mogą w każdym miesiącu skorzystać z dodatkowego dnia urlopu płatnego. Dodatkowo jest to urlop na żądanie. Urlop ten charakteryzuje się tym, że wystarczy poinformować o nim pracodawcę przed rozpoczęciem dnia pracy. Czy z perspektywy tych kilku miesięcy uważasz, że taki urlop jakoś dezorganizuje Wam pracę?
EM: Minęło już trochę czasu i jestem w stanie ocenić obiektywnie, że nie miało to wpływu na organizację i pracę w firmie. Chwilę potrwało zanim wszyscy przyzwyczaili się do tej sytuacji i stała się ona standardem. Nie wszystkie dziewczyny z tego korzystają. Każda dostosowuje to elastycznie do siebie. Ten temat nie podlega u nas ocenie, ufamy sobie i jesteśmy nastawieni na realizację zadań, a nie na odsiedzenie określonej liczby godzin w biurze w skali tygodnia. Ten jeden dzień nie ma na to wpływu.
MPH: Jak zareagowały Twoje pracownice na pomysł – nowy urlop na żądanie?
EM: Wszyscy w zespole zareagowali bardzo pozytywnie. Na samym początku nie wszystkie dziewczyny jeszcze czuły, że naprawdę mogą z takiej możliwości skorzystać. Jesteśmy jednak otwartym zespołem, akcja weszła w obieg i z czasem każda z dziewczyn dostosowała Okres wolny od pracy do swojego naturalnego rytmu. O to właśnie chodziło, żeby potraktować to jako naturalną sytuację i nie czuć skrępowania. Normalna sprawa.
MPH: Myślisz, że pracownicy-mężczyźni mogliby się poczuć urażeni, że wymyśliłaś typowo kobiece uprawnienie?
EM: U nas żaden z kolegów nie poczuł się urażony. Lubię to powiedzenie, że aby myśleć globalnie, dobrze jest działać lokalnie. Tego typu inicjatywy wprowadzam na poziomie swojego najbliższego otoczenia zawodowego. Nikogo do niczego nie namawiamy na siłę. Nikogo nie dyskryminujemy. Chcemy na swoim przykładzie pokazać, że można to pogodzić, nikt tego nie wykorzystuje, nie wpływa to źle na pracę firmy. Kiedy w najgorszy dzień okresu można odpocząć w domu jeden dzień, następnego dnia często jest się jeszcze bardziej efektywnym. Nie mamy w firmie problemów w komunikacji na linii damsko-męskiej. Traktujemy się po partnersku.
MPH: Uwielbiam inicjatywy pracodawców, które wychodzą poza ten wspomniany standard czy minimum przepisów. Przecież każdy pracodawca może polepszyć sytuację pracownika, o czym wielu zdaje się nie pamiętać. Jaka była Twoja motywacja podczas wprowadzania tego urlopu?
EM: Tak jak już wspomniałam, nie jest to akcja, którą planowałam, czy do której wcześniej się przygotowywaliśmy. Nie miała być pretekstem do szumu medialnego. Była intuicyjna i polegała na tym, że chciałam zwiększyć komfort pracy naszych koleżanek z zespołu. Chciałam, aby być może to, co zrobiłam w mojej firmie, odbiło się echem. Nic na siłę – każdy prowadzi firmę tak jak chce i według swoich metod. Mnie zależało na zdjęciu ciężaru ze słowa „okres” i pokazaniu, że już nie musimy po cichu, szeptem pytać, czy koleżanka biurko obok ma podpaskę, a ona będzie nam ją podawać w sekrecie schowaną w rękawie.
MPH: A gdybyś miała przekonać innych pracodawców do robienia dla pracowników czegoś więcej niż tylko to, co muszą? Co byś im powiedziała?
EM: Chyba tylko tyle, a może aż tyle, że warto sobie ufać. Warto o siebie zadbać. W pracy spędzamy często większą część naszego dnia. Ja sama bardzo dużo pracuję. Dlatego warto z uważnością podchodzić do siebie nawzajem. Reagować na sygnały i pokazywać, że każda osoba z zespołu jest dla nas ważna bez względu na rolę, jaką pełni. Razem tworzymy większą całość i dzięki robieniu dla siebie więcej niż minimum i wychodzeniu z nowymi inicjatywami, sprawiamy, że rodzą się w nas wszystkich nowe pokłady motywacji. Czyli podsumowując: szanujmy się, doceniajmy, ufajmy sobie. Sprawiajmy, żeby nam się chciało chcieć.
MPH: Szeroka część mojej działalności to wspieranie kobiet, które planują ciążę, są w ciąży bądź wracają po urlopach do pracy. Masz na swoim pokładzie mamy?
EM: Tak, w naszym zespole jest kilka mam.
MPH: Co możesz powiedzieć o kobietach, które łączą dwie role: mamy i pracownika (tak z perspektywy pracodawcy)?
EM: Dziewczyny mają niebywale rozwinięte umiejętności organizacji swojego czasu. Wiedzą doskonale, jak go podzielić, skupiają się na realizacji zadań, które sobie wyznaczają i stawiają granice, co jest moim zdaniem u pracownika bardzo cenną umiejętnością. Ale nie chcę rozgraniczać zespołu na dziewczyny, które łączą rolę mamy i pracownika i na te, które nie mają dzieci. Każdy u nas ma pokłady innych talentów i umiejętności, wnosi coś nowego do naszej historii. Każdy jest ważny i razem tworzymy wielką siłę. Codziennie się siebie uczymy i rozwijamy. Codziennie odkrywamy w sobie coś nowego.
MPH: Elisa, dziękuję jeszcze raz za ten wywiad! Cieszę się, że można znaleźć pracodawców, którzy są spełnieniem tego, o co od wielu lat walczę w imieniu Kobiet i z Kobietami. Twoje hasło „Zaprojektowane z miłością” jest chyba najlepszym podsumowaniem tego, co reprezentujesz w kontekście swojej świetnej marki, ale też podejścia do kreowania życia zawodowego całego zespołu. M.
Urlop na żądanie – od strony prawa
Nie byłabym sobą, gdybym w tym miejscu nie dodała podsumowania ustawowego, tak abyś mogła również dzięki tego rodzaju treściom jeszcze lepiej poznać swoje prawa i wiedzieć, jak po nie mądrze sięgać. Dowiesz się więc m.in:
- kiedy należy złożyć wniosek o urlop na żądanie i w jakiej formie to zrobić
- czy urlop na żądanie musi być udzielony w wyznaczonym przez Ciebie terminie
- czy mniejszy wymiar czasu pracy wpływa na pomniejszenie proporcjonalne liczby dni tego uprawnienie
Na początek musisz jednak pamiętać, że każdy pracodawca (zgodnie z art 167 (2) KP zobowiązany jest do udzielenia 4 dni w roku urlopu na żądanie. Liczba tych dni nie zmienia w przypadku osób, którym przysługuje 20 lub 26 dni urlopu. Urlop na żądanie to stała liczba dni.
Urlop ten wykorzystywany jest w ramach wymiaru urlopu, który przysługuje Ci w każdym roku (20 lub 26 dni/etat). Tym samym jeśli w danym roku kalendarzowym nie złożysz wniosku o skorzystanie z tego uprawnienia, te cztery dni urlopu w żaden sposób nie przepadną. Nadal będą stanowiły część pełnej puli urlopu, jaką posiadasz. Przepadnie natomiast możliwość skorzystania z wyjątkowej formy wnioskowania o urlop. W praktyce więc w kolejnym roku nie możesz wykorzystać 8 dni w taki sposób, a znowu 4 dni.
Warto tu tym bardziej podkreślić, że dzięki pomysłowi Elisy Minetti, Kobiety u niej zatrudnione mają w każdym roku dodatkowe 12 dni wolnych, które mogą wykorzystać, gdy rzeczywiście tego potrzebują z powodu okresu.
Jaki wniosek złożyć w przypadku urlopu na żądanie
Przepisy nie precyzują formy składanego wniosku. Tym samym należy przyjąć, iż de facto każda forma (pisemna, mailowa, telefoniczna) jest prawidłowa.
Z uwagi na fakt, iż tak naprawdę zmienia się forma zainicjowania urlopu, ale już nie rodzaj urlopu jako takiego, ja stoję na stanowisku, iż wniosek powinien być złożony w takiej samej formie, w jakiej u danego pracodawcy przyjęto składanie wniosków o urlop wypoczynkowy. Podkreślam jednak zawsze, że niezależnie od formy zawsze należy podkreślić lub dopisać, że wniosek dotyczy urlopu na żądanie. Brak takiego zapisu powoduje, iż pracodawca nie ma obowiązku do udzielenia go w takiej formie.
Kiedy złożyć wniosek o urlop na żądanie?
Wydaje się, iż to uprawnienie jest oparte de facto o jeden przepis prawa. Nie powinno zatem budzić zbyt wielu wątpliwości. Niestety jedno zdanie budzi ich czasami najwięcej. Ustawodawca w ten sposób pozostawił mnóstwo pola do domysłów. Pominął bardzo istotne aspekty, które można by uregulować na etapie przepisów.
Podobnie jest z terminem złożenia wniosku. Ustawodawca nie wskazał, kiedy należy złożyć takie żądanie. Tym samym należy stwierdzić, iż powinien on zostać zgłoszony przed przystąpieniem do pracy. Ja zawsze w korzystaniu z uprawnień widzę również drugą stronę, czyli Pracodawcę, który musi mieć czas na przeorganizowanie pracy. Tym samym należy przyjąć, iż wspomniany przeze mnie termin jest terminem ostatecznym, granicznym. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wniosek złożyć wcześniej (nawet kilka dni wcześniej). Nieprawdziwymi teoriami są te, które mówią o tym, iż urlop ma charakter uprawnienia na wypadek nieprzewidzianych sytuacji życiowych i że nie może być zawnioskowany wcześniej.
Czy pracodawca może odmówić urlopu na żądanie we wskazanym terminie?
Niestety tu znowu ten krótki przepis wzbudził tak wiele kontrowersji. W jego sprawie głos zabrał wielokrotnie Sąd Najwyższy. Pomimo faktu, że wydaje się, że „na żądanie” powoduje konieczność udzielenia urlopu, w praktyce wygląda to nieco inaczej.
Pracodawca ma prawo do umowy udzielenia urlopu:
- jeśli wystąpią szczególne okoliczności
- a obecność pracownika w pracy okaże się niezbędna do ochrony interesów przedsiębiorstwa.
W tym kontekście zawiadomienie Pracodawcy wcześniej (niż tuż przed rozpoczęciem pracy), wydaje się mieć większe znaczenie. Daje bowiem możliwość na znalezienie rozwiązania, zastępstwa itp.
W tym miejscu należy pamiętać, że samo złożenie wniosku nie rozpoczyna urlopu. Tym samym wniosek musi zostać zaakceptowany przez Pracodawcę, aby urlop rzeczywiście został udzielony. Brak odpowiedzi Pracodawcy nie może więc zostać poczytany za brak sprzeciwu i zgodę na rozpoczęcie urlopu. Składając wniosek, musisz uzyskać zgodę Pracodawcy na rozpoczęcie urlopu.
Wymiar etatu a wymiar urlopu na żądanie
Kolejna wątpliwość, jaka powstaje na polu urlopu na żądanie to jego wymiar. Niejednokrotnie spotkałam się z krążącym tu mitem, jakoby liczbę dni należało proporcjonalnie pomniejszyć w stosunku do wymiaru etatu. Tym samym w przypadku osób zatrudnionych np. w wymiarze 1/2 etatu, należałoby przyjąć, że przysługują im jedynie 2 dni urlopu na żądanie.
Powyższe nie jest jednak prawdą. W przypadku zatrudnienia w niepełnym wymiarze czasu pracy, liczba dni urlopu wypoczynkowego ulega rzeczywiście pomniejszeniu. Jednakże nadal 4 dni z tego wymiaru może zostać udzielone w trybie na żądanie.
__________
Jak widzisz, w każdym zagadnieniu prawnym, nawet w tych niby oczywistych, można znaleźć różne niuanse. Sprawiają one, że oczywiste przestaje być oczywistym. Mam nadzieję, że ten cykl będzie nową możliwością do poszerzenia Twojej wiedzy o Twoich prawach.
M.
__________
Autorka zdjęcia tytułowego: Anna Matuszna
Na zdjęciu: Elisa Minetti
Bluza: PLNY LALA